Europosłowie apelują do Komisji Europejskiej o podjęcie pilnych działań na rzecz neutralizacji i likwidacji niewybuchów oraz broni chemicznej zalegających na dnie Bałtyku
12 marca do Komisji Europejskiej został wysłany list w sprawie poostałości po II wojnie światowej zalegających na dnie Bałtyku - podpisało go 39 reprezentantów 15 krajów i sześciu grup politycznych. List powstał z inicjatywy polskiej eurodeputowanej Anny Fotygi.
"Wyrażamy głębokie zaniepokojenie zagrożeniem, które wciąż stanowi broń chemiczna i konwencjonalna, zatopione w Bałtyku po II wojnie światowej. To jedna z głównych przyczyn zanieczyszczeń Bałtyku, zarazem jedna z najbardziej niebezpiecznych, gdyż efekty ewentualnych wycieków wykraczają poza granice jednego państwa, a także zagrażają zdrowiu i bezpieczeństwu, niosąc za sobą konsekwencje gospodarcze, społeczne, zdrowotne i środowiskowe. Dlatego wzywamy Komisję Europejską do pilnego działania i zapewnienia odpowiednich środków finansowych w nowej perspektywie finansowej.” – czytamy w liście skierowanym do przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen.
W liście Europosłowie wzywają Komisję Europejską do:
- zapewnienia ciągłość działań podejmowanych w latach poprzednich, takich jak CHEMSEA, DAIMON oraz trwający projekt DAIMON 2;
- zapewnienia odpowiedniego finansowania na badania i działania niezbędne do usunięcia zagrożeń związanych z zatopioną na Morzu Bałtyckim amunicją w ramach programu Interreg 2021-2027 oraz programów horyzontalnych;
- wsparcia wysiłków na szczeblach krajowych, takich jak mapowanie lokalizacji zatopionej amunicji, a także kontrolowanie i usuwanie materiałów niebezpiecznych;
- zapewnienia odpowiedniego finansowania i wsparcia rozwoju przyjaznych środowisku technologii unieszkodliwiania i niszczenia amunicji konwencjonalnej i chemicznej;
- zapewnienia, że programy horyzontalne umożliwią składanie projektów obejmujących regiony dotknięte tym samym problemem (Adriatyk-Joński, Morze Północne i Morze Bałtyckie) oraz umożliwią wymianę doświadczeń i najlepszych praktyk;
- upewnienia się, że problem zostanie odzwierciedlony we wszystkich związanych z tematem przepisach unijnych oraz w strategiach programowych, w tym w Ramowej Dyrektywie ws. Strategii Morskiej oraz w planie działania dotyczącym Strategii bezpieczeństwa morskiego UE;
- zainicjowania prac nad kompleksowym planem działań w zakresie unieszkodliwiania i usuwania niebezpiecznych pozostałości II wojny światowej;
- uwzględnienia tego problemu jako jednego z aspektów współpracy UE-NATO;
- zaangażowania wszystkich odpowiednich agencje i instytucji europejskich w celu wykorzystania wszystkich dostępnych zasobów, w tym Europejskiej Agencji Obrony.
W liście znajduje się także wzmianka o paliwach zalegających na wrakach (zagrożenie to należy rozgraniczyć od broni chemicznej i konwencjonalnej, ponieważ problem paliwa i potencjalnych wycieków i oczyszczania wraków wymaga innych rozwiązań technologicznych niż problem broni, co nie wynika jednoznacznie z postulatów europosłów).
„Oprócz samej amunicji istnieją również setki wraków statków, których postępująca korozja stwarza ryzyko wycieku paliwa, produktów ropopochodnych i trujących środków bojowych. Może to spowodować katastrofę ekologiczną i zatruć duże obszary Morza Bałtyckiego, co jest szczególnie niepokojące, ponieważ Bałtyk jest połączony z oceanem tylko poprzez cieśniny duńskie, co skutkuje bardzo niską zdolnością samooczyszczania. W efekcie może to doprowadzić do jednej z największych katastrof ekologicznych, z którą będziemy musieli sobie radzić przez dziesięciolecia.”
- czytamy w liście.
Z dziewięciu przytoczonych powyżej postulatów nie wynika jednak jasno o jakie kroki w zakresie zagrożenia wyciekiem paliwowym apelują europosłowie. W przypadku tego zagrożenia sytuacja jest zuepłeni inna niż w przypadku broni – rozwiązania technologiczne i metodyki działania już istnieją i są wdrażane w niektórych krajach. Największym problem stanowi finansowanie oraz brak poczucia odpowiedzialności ze strony rządu (tak sytuacja wygląda przynajmniej w Polsce). Pełna treść listu do KE (w języku angielskim) poniżej:
źródło: twitter
Nie ulega wątpliwości, że apel o zaangażowanie ze strony UE jest niezwykle ważnym krokiem do dalszych działań w tym zakresie. Tym bardziej biorąc pod uwagę niedawne posiedzenie Sejmowej Komisji Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej, które odbyło się trzy tygodnie temu (23 lutego 2021 roku).
Z przebiegu posiedzenia jasno wynika, że żadne polskie ministerstwo nie czuje się odpowiedzialne za zalegające na dnie Morza Bałtyckiego materiały, a prawo nie określa kto powinien się tym tematem zająć, co każdy organ skrzętnie wykorzystuje, umywając ręcę od odpowiedzialności.
Posiedzenie dotyczące „Działań podejmowanych w celu przeciwdziałania zagrożeniom wynikającym z zalegania materiałów niebezpiecznych na dnie Morza Bałtyckiego” to kolejne bierne działanie podjęte w tym temacie przez polski rząd od czasu publikacji raportu Najwyższej Izby Kontroli pt. „Przeciwdziałanie zagrożeniom wynikającym z zalegania materiałów niebezpiecznych na dnie Morza Bałtyckiego” na początku maja 2020 roku. Niestety, w czasie posiedzenia nie odniesiono się do większości zaleceń pokontrolnych NIKu.
Przytaczając słowa Grzegorza Witkowskiego, Podsekretarza Stanu w Ministerstwie Infrastruktury:
„Administracja morska jest odpowiedzialna za ochronę środowiska morskiego w rozumieniu przepisów ustawy o zapobieganiu zanieczyszczeniu morza przez statki. Tutaj wchodzimy w obszar środowiska. Przepisy wyżej wymienionej ustawy stosuje się do statków znajdujących się w polskich obszarach morskich oraz statków o polskiej przynależności znajdujących się poza granicami owych obszarów w celu zapewnienia, że statki te nie spowodują zanieczyszczenia. Innymi słowy, odpowiadamy na polskich obszarach morskich oraz odpowiadamy za to, żeby polski statek pod polską banderą na jakimkolwiek akwenie na świecie nie doprowadził do zanieczyszczenia środowiska naturalnego. (…) Mając na uwadze powyższe, należy podkreślić, że organy administracji morskiej są właściwe jedynie w kwestii ochrony środowiska morskiego przed zanieczyszczeniem na skutek bieżącego korzystania z morza, co jednoznacznie wyklucza właściwość w zakresie obiektów i zanieczyszczeń spoczywających na dnie morskim, a właśnie za takie należy uznać historyczne zanieczyszczenia środowiska morskiego związane z zatopionymi w polskich obszarach morskich bronią konwencjonalną, bronią chemiczną i wrakami.”
W czasie posiedzenia podobne wypowiedzi padły ze strony innych ministerstw i organów administracji środowiska. Wielokrotnie podkreślono braki w przepisach, wysokie koszty, brak kompetencji, a także międzynarodową skalę problemu. Miejmy nadzieję, że pismo do Komisji Europejskiej to pierwszy krok aby te braki uzupełnić, zdobyć finansowanie i stworzyć międzynarodową współpracę w tym zakresie.
Źródło: Fundacja MARE